Proszę, nie osądzajcie mnie! Tak, nie kocham mojej obecnej żony, która była moją teściową w przeszłości, ale mam do niej wyłącznie ciepłe uczucia i głęboką przyjaźń. Natomiast o mojej byłej żonie nie chcę niczego mówić… W ogóle nie chcę o niej wspominać.
Życie z Martą było dla mnie koszmarem. To kobieta zawodowa do szpiku kości! Od rana do późnej nocy pracowała, goniąc za awansami i pieniędzmi, zawsze chcąc więcej. W domu rozmawiała tylko o pracy. Wydawało się, że nic innego jej nie interesuje. Marta nawet nie pytała, jak minął mój dzień, czy jestem głodny, czy coś mnie boli. Po prostu, nie interesowała się mną ani tym, o czym myślę. Mówiła tylko o sobie i swojej pracy.
Ja natomiast pracuję zdalnie. Jestem ciągle przy komputerze, więc praktycznie nie mam możliwości gotowania. Otwieram lodówkę, a tam zawsze jest pusto. Mojej żonie to nie przeszkadza, bo ona ma pracę. Tak więc przez całe dni jadłem tylko kanapki z kiełbasą i instant noodlesami. Czasem ratowała mnie dostawa jedzenia, ale także w restauracjach nie gotują zbyt smacznie, więc doprowadziłem się do stanu zapalenia żołądka.
Kiedy Marta dowiedziała się o mojej chorobie, tylko wyraziła mi współczucie.
- Kochanie, bardzo mi cię żal. Na pewno musisz jeść lepiej, ale nie wiem, jak to zrobić. Na pewno nie zwalniaj się z pracy przez jakieś problemy z żołądkiem. Może lepiej niech moja mama przeprowadzi się do nas i będzie gotować? W końcu to jej wieś jest tak nudna.
I tak Daria (tak zawsze ją czule nazywam) zamieszkała u nas. Ja nie miałem nic przeciwko, bo to bardzo łagodna, spokojna i dobra kobieta. Pomyślałem, niech zostanie z nami przez kilka miesięcy, aż mój żołądek się uspokoi, a potem coś wymyślimy.
Daria od razu zgodziła się pomóc i bardzo mnie współczuła. Gotowała pięć razy dziennie, kręciła się wokół mnie, spełniała wszystkie moje życzenia, sprzątała. Zawsze byłem najedzony, nawet przytyłem. Moje rzeczy były wyprane, wyprasowane i poukładane, w domu było czysto, świeżo, a z kuchni unosiły się aromatyczne zapachy. A do tego Daria była wspaniałym rozmówcą: miła, wyrozumiała i czuła. Wreszcie poczułem troskę i kobiecą rękę w domu. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że czuję się u niej tak komfortowo i przyjemnie, że nie chcę, aby Marta wracała i niszczyła naszą sielankę. Wtedy postanowiłem poprosić ją o rękę.
Wiedziałem, jak łatwo wyprowadzić ją z równowagi i postanowiłem uderzyć w jej bolesne miejsce, żeby szybciej osiągnąć zamierzony cel:
- Marciu, cieszę się, że cię wreszcie zobaczyłem. Usiądź, proszę, musimy porozmawiać.
- Co tym razem? Dna moczanowa, hemoroidy, migrena?
- To nie śmieszne. I ogólnie rzecz biorąc, naprawdę mogłabyś zainteresować się moim samopoczuciem.
- Ja widzę, że tobie nic nie brakuje. Patrz, jakie brzuszysko narobiłeś na mamutich pierogach mojej mamy. Może już czas jej wracać na wieś, zanim nie utkniesz w drzwiach?
- Chcę wreszcie widzieć cię z brzuchem. Jesteśmy już 7 lat w małżeństwie. Czuję, że teraz nadszedł ten moment, aby mieć dzieci. Jesteśmy na to gotowi.
- Nie. Wiesz, mam karierę. Już niedługo pójdę po awans!
- Możesz wziąć trzyletni urlop macierzyński, a potem wrócisz do pracy. Proszę, bardzo chcę być ojcem.
- Mówię to po raz ostatni: żadnych dzieci! Nie ryzykuję swoją karierą…
- Inni marzą o dzieciach, a ty ich po prostu zaniedbujesz! Praca nie przyniesie ci w starości ani kropli wody!
- Jeśli inni marzą, to niech im ktoś zrobi dzieci. A ode mnie trzymaj się z daleka.
- Dobrze, znajdę sobie inną kobietę, która urodzi mi dziecko. Jutro złożymy pozew o rozwód.
Marta pomyślała, że żartuję, i położyła się spać, ale rano obudziłem ją wcześniej niż zwykle. Powiedziałem, że musi zdążyć na swoją cenną pracę, żebyśmy mogli jak najszybciej iść do Urzędu Stanu Cywilnego i złożyć dokumenty rozwodowe. Szok i niezrozumienie Marty przerodziły się w głośny skandal. Na krzyki przybiegła zaniepokojona Daria, która próbowała nas pogodzić, ale widząc, że jest bezradna, rozpłakała się. Trudno mi było patrzeć na jej łzy, ale tego dnia z Lilianą złożyliśmy wnioski o rozwód.
Wieczorem Liliana zebrała swoje rzeczy i opuściła moje mieszkanie. Podobnie zrobiła jej mama, ale przekonałem ją, żeby wyjechała rano, bo późnym wieczorem autobusy do wsi nie kursują. Rano długo przekonywałem Darię, żeby została. Przecież w mieście jest lepsza opieka zdrowotna, większy wybór jedzenia i więcej rozrywek, a poza tym już zdążyła się zaprzyjaźnić z naszą sąsiadką. Na początku była stanowcza, ale po moich argumentach zaczęła martwić się tylko tym, jak jej córka zareaguje.
- Ale Liliana się tego nie dowie! Dzwoni do nas raz w roku: w urodziny albo jak czegoś potrzebuje. Poza tym jest zajęta pracą. Pomyśl chociaż raz o sobie, tu jest dla ciebie lepiej niż na wsi!
Daria zgodziła się zostać, przeszliśmy trzy miesiące w zrozumieniu i harmonii. Potem poznała pewnego emeryta o imieniu Waldek. Zaczęli razem wychodzić i odwiedzać się nawzajem. To bardzo mi się nie spodobało, bałem się, że Waldek odbierze mi Darię i nasza idylla się skończy. Wtedy postanowiłem poprosić ją o rękę. Daria oczywiście była w szoku, najpierw odmawiała i chciała odejść ode mnie, ale przekonałem ją po raz kolejny.
Tak więc staliśmy się mężem i żoną. Kiedy Liliana się o tym dowiedziała, wybuchła jak wulkan. Teraz nie rozmawia z nami obojgiem. Ale jest mi to obojętne. Teraz jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie z moją byłą teściową. Nie pije, gotuje pięć razy dziennie, i nie narzuca mi obowiązków małżeńskich.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.