Mąż i ja spędziliśmy razem dziesięć lat. W międzyczasie wychowywaliśmy córkę. Ale pewnego dnia Paweł przyznał się, że zakochał się w innej kobiecie i odszedł. Przeżywałam to przez długi czas, myślałam, że to koniec mojego życia.
Rok później poznałam Marcina, a pół roku po tym zaszłam w ciążę i wyszłam za niego za mąż. W czasie tego wszystkiego nie miałam kontaktu z moim byłym mężem. Płacił regularnie alimenty, ale nie wykazywał żadnej inicjatywy w utrzymywaniu kontaktu z córką. Był egoistycznym ojcem, który zupełnie przestał się interesować swoim dzieckiem.
Wraz z Marcinem czekaliśmy na narodziny syna, a w terminie trafiłam do szpitala położniczego. Długie godziny porodu, bóle i wreszcie byliśmy z synkiem w sali. Leżeliśmy tam, przyzwyczajając się do siebie nawzajem. Sala była dwuosobowa. Najpierw przysłali mnie, a moja sąsiadka pojawiła się kilka godzin później. Nazywała się Agnieszka. Ona również rodziła drugie dziecko, ale u niej było na odwrót, pierwszy był syn, a drugie dziecko to córka.
Od razu się zaprzyjaźniliśmy i opowiadaliśmy sobie o naszym życiu. Pierwszy mąż Agnieszki zginął pięć lat po urodzeniu syna, a teraz była ponownie zamężna. Jej słowami, jej drugi mąż był “złoty”, troskliwy i uważny. Ja z kolei opowiadałam o moim pierwszym małżeństwie.
O tym, jak przez dziesięć lat Mateusz wydawał się idealny, a potem zostawił mnie i nie widział naszej córki przez dwa i pół roku. Śmiałyśmy się z tego, że ktoś otrzymał moje grabie, na które nadepnęłam: nie tylko zdradnik, ale też własne dziecko przestało mu być potrzebne. Agnieszka zgodziła się ze mną i śmiała się razem ze mną.
Mężczyźni przynosili nam jedzenie i notatki. Ale trzeciego dnia pod oknem pojawił się najpierw mój Marcin, a potem Agnieszka Mateusz… mój były mąż.
Agnieszka wezwała mnie, abym spojrzała na mężczyznę. Spojrzałam przez okno i szybko odwróciłam się, jakbym miała syna, nie chciało mi się, żeby mój były mąż mnie rozpoznał. W szoku postanowiłam zrozumieć, czy powinnam jej powiedzieć, że jej mąż był moim pierwotnym mężem. Niech żyje w spokoju, nie była winna rozpadu naszej rodziny. Jednak nie ma pewności, że jeśli zdradził mnie raz, nie zrobi tego znowu.