Mój były mąż zdecydował, że po nieudanej próbie odbudowy związku z byłą żoną może przybiec do mnie, a ja przyjmę go z powrotem, bo nie mam nikogo innego.
Przeliczył się. Jego odejście było zbyt ciężkim ciosem dla mnie i dla mojego syna i zajęło nam dwa lata, aby dojść do siebie i przywrócić nasze życie na właściwe tory. Gdybym była sama, być może próbowałabym coś odzyskać.
Moje życie osobiste się nie ułożyło. Kiedy po raz pierwszy wyszłam za mąż, wydawało mi się, że będzie to coś jedynego w życiu, ale mój mąż miał inne plany.
Cztery lata po narodzinach mojego dziecka powiedziano mi, że jestem nudna, a on był wolnym wilkiem, któremu było ciasno w rodzinnej zagrodzie.
Mój mąż odszedł i natychmiast zapomniał, że oprócz mnie ma jeszcze syna. Nie było żadnych alimentów, żadnych spotkań, nawet telefonów. A mój syn był bardzo przywiązany do ojca, choć nie rozumiałam dlaczego.
Ojciec poświęcał mu niewiele czasu, choć syn zawsze do niego lgnął, a po ogłoszeniu rozwodu mężczyzna przeszedł obok syna jak obok pustego miejsca.
Synowi trudno było poradzić sobie z rozwodem, płakał, pytał, kiedy ojciec przyjedzie, prosił, żeby do niego zadzwonił, ale mężczyzna zniknął z radaru, zmienił nawet numer telefonu. Musiałam więc powiedzieć synowi prawdę, że jego ojciec zostawił nas.
Moja mama uważała, że jestem zbyt okrutna, mogłam mu powiedzieć, że jego tata wyjechał w podróż służbową, ale nie chciałam okłamywać mojego dziecka. Po co dawać mu fałszywą nadzieję?
Przez cztery lata mieszkaliśmy razem, mieliśmy drobne problemy, ale wciąż byłam zadowolona ze swojego życia. Mój syn dorósł, stał się bardziej odpowiedzialny i nie było już z nim tak trudno.
I wtedy poznałam mężczyznę, który później został moim drugim mężem. Pracowaliśmy razem i w jakiś sposób udało mu się szybko dołączyć do naszej rodziny.
Kiedy przyszedł do nas do pracy, zaczął okazywać mi oznaki uwagi, nawet fakt, że mam syna, nie przeszkadzał mu. Szybko znalazł wspólny język z moim synem.
Zaakceptowaliśmy go w naszej rodzinie. Wiedziałam, że jest rozwiedziony, nie ma dzieci, a z byłą żoną utrzymuje czysto formalne, grzecznościowe relacje, bo czasem przydają się sobie nawzajem w pracy.
Nie jestem osobą zazdrosną i na początku mój mąż nie dawał mi powodów do zazdrości. Mieliśmy normalną rodzinę, w której zarówno ja, jak i mój syn czuliśmy się komfortowo.
Nie nazywał mojego męża tatą, ale traktował go bardzo dobrze. Mieli swoje hobby, które mnie nie interesowały, chodzili na wycieczki, grali w piłkę i jeździli do garażu.
Wszystko było dobrze przez trzy lata, a potem mój mąż przyszedł i powiedział, że się rozwodzimy. Rozmawiał ze swoją byłą żoną, nagle znaleźli się razem w łóżku i wybuchła namiętność, więc postanowił wrócić do swojej pierwszej żony.
To był kolejny cios dla mojego syna. Najbardziej bałam się, że zamknie się w sobie.
Dzięki Bogu tak się nie stało, przetrwaliśmy tę zdradę. I przysięgłam sobie, że już nigdy nie będę miała żadnego mężczyzny. Widocznie nie umiem ich wybierać, zawsze się w coś wpakuję.
Przez dwa lata znów mieszkaliśmy sami z synem. Szybko pogodził się z niewiernością mojego męża, mówiąc tylko, że teraz trudniej będzie zdobyć jego zaufanie.
Dwa lata później, kiedy mój drugi były mąż zadzwonił do mnie i powiedział, że musimy się spotkać i wszystko omówić, na początku byłam przerażona.
O czym moglibyśmy rozmawiać? On znalazł szczęście u boku swojej pierwszej żony, a ja zostałam z synem. Omówiliśmy wszystko podczas rozwodu. Ale mój były nie był daleko w tyle. Przyłapał mnie nawet w pracy i próbował tłumaczyć, że ma omamy, bardzo żałuje swoich czynów i chce wszystko naprawić, bo tylko z nami poczuł, czym jest rodzina.
Ale ja nie zamierzam mu wybaczyć i przyjąć go z powrotem do swojego domu. Mój syn też mi na to nie pozwoli, bo doświadczył już dwóch zdrad ze strony mężczyzn, którzy mieli być dla niego przykładem, wsparciem i opoką.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.