Emilka czekała w kolejce na korytarzu kliniki aborcyjnej. Miała wtedy zaledwie 21 lat. Przeniosła się z małego miasteczka do wielkiego miasta, bo tu było studium ratownictwa medycznego. Właśnie kończyła szkołę. Chciała jak najszybciej zacząć pracę w karetce pogotowia, zarabiać pieniądze i pomagać rodzicom, ale dowiedziała się, że jest w ciąży.
Zanim się zorientowała, że spodziewa się dziecka, zerwała z chłopakiem. Uznali po prostu, że się nie kochają. Nie chciała mu się narzucać ani zmuszać do powrotu, dlatego nic mu nie powiedziała o ciąży. Koleżanka pomogła jej załatwić aborcję za granicą.
Kiedy czekała w kolejce, dostała telefon. Kobieta po drugiej stronie słuchawki płakała. “Wiem, że zerwaliście z Wojtkiem, ale pomyślałam, że powinnaś o tym wiedzieć. Kilka dni temu utonął w rzece”. Mama Wojtka płakała. „Przedwczoraj był pogrzeb”. I odłożyła słuchawkę.
Emilka nie mogła złapać oddechu, wybuchnęła płaczem. Postanowiła wyjść na zewnątrz i spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Nie mogła ponownie wejść do kliniki. Złapała najbliższy pociąg i wróciła do Polski.
Zadzwoniła do swojej mamy po wsparcie.
„Powinnaś się go pozbyć… i przyślij mi pieniądze, Michał znowu bierze narkotyki”. Matka Emilki ciężko westchnęła. Dziewczyna już zdążyła zapomnieć, że mama rzadko była trzeźwa. „To ja sprowadziłam cię na ten świat. Musisz wybrać, albo ten bachor, albo ja!”
Emilka wróciła do wynajętego mieszkania. Chciała tylko się położyć. Miała wrażenie, jakby ziemia osuwała jej się spod stóp. Nie może wrócić do domu matki i nie zrobi tego. Ojciec jej dziecka nie żyje. Nie będzie mogła iść do pracy, jeżeli jednak zatrzyma to dziecko. Nikt nie wiedział, że jest w ciąży…
Opowiedziała wszystko swojemu przyjacielowi z dzieciństwa, Arkowi, który przynajmniej mógł jej zaoferować jakieś wsparcie. Wysłuchał jej chłodno, jak to mężczyzna, a na koniec odpowiedział dobitnie:
„No cóż, to twoja decyzja… Jeśli dokonasz aborcji, będziesz musiała zrezygnować z jedynej osoby, jaką masz. I zawsze będziesz czuła się winna”.
Odpowiedziała pytaniem: „A myślisz, że nie będę winna, jeżeli nie będę w stanie utrzymać tego dziecka?”
„Nie sądzę, żeby sprawy materialne można było porównać z życiem”, – odpowiedział Arek. – “Masz mój numer telefonu. Jeżeli potrzebujesz pomocy, po prostu dzwoń.” Poklepał ją po ramieniu. „Chyba… powinnaś zadzwonić do matki Wojtka. Czy wiesz, jak bardzo byłaby szczęśliwa, gdyby jej syn zostawił po sobie dziecko? Muszę już iść. Pamiętaj, w każdej chwili możesz do mnie zadzwonić.”
Emilka zawsze lubiła przyjaźnić się z chłopakami. Mężczyźni są zwykle prostolinijni i niewiele plotkują. Martwiła się swoją sytuacją, więc Arek ją uspokoił.
Dziewczyna poszła do domu Wojtka, w którym teraz mieszkała tylko jego matka.
„Nie zdążyłam mu powiedzieć…’ – płakała Emilka.
Gdy tylko dowiedziała się o ciąży, niedoszła teściowa Emilki, pani Hania, powiedziała jej: „Kochanie, nie martw się. Możesz pracować w karetce i uratować wiele istnień. A tymczasem zachowaj to, co dał ci Bóg. Pomogę ci i finansowo, i emocjonalnie, kiedy tylko będziesz mnie potrzebowała. Cieszę się, że nie jestem w tym wszystkim sama”.
Emilka postanowiła sprzedać dom swojej matki, który rok później przypadł jej w testamencie. Pani Hania sprzedała mieszkanie Wojtka. Za te pieniądze wspólnie kupiły nieduży dom na przedmieściach dla Emilki i jej dziecka. Pani Hania często zostawała z wnukiem i nie miała nic przeciwko temu, żeby Emilka wychodziła na randki i na nowo układała sobie życie osobiste.