Syn przyprowadził do nas swoją narzeczoną, bo mamy duży dom, a młodzi mają kilka swoich pokoi. Jednak nigdy nie przypuszczałam, że dojdzie do takiej sytuacji: narzeczona nawet nie siada już razem z nami przy stole, gotuje osobno. To wszystko przez to, że nie podoba się jej nasza rodzinną tradycja jedzenia wszyscy z jednej miski lub talerza, picie napojów po kolei z jednego kubka kompotu lub herbaty po obiedzie. Po co brudzić naczynia? A ona czuje wstręt, jak ta wiedźma!
Ale to naszej narzeczonej od razu się to nie spodobało, zaczęła stawiać synowi i sobie osobne talerze. Zrobiłam jej uwagę, że mamy inne zwyczaje i tradycje w domu i że powinna je szanować, gdy już przyszła do nas.
Ale stopniowo przestała z nami siadać przy stole, robiła coś w tym czasie, kiedy wszyscy jedli, albo udawała, że jest zajęta, mówiła, że pracuje (jej praca była zdalna, przy komputerze, siedząc w swoim pokoju). Wychodziła potem, gotowała sobie coś i jadła po cichu, gdy nikogo nie było w domu. Teraz patrzę na to przez palce, bo to przecież żona naszego syna. Choć bardzo nie podoba mi się jej takie zachowanie.
A jeszcze zastanawiam się: co będzie, gdy urodzi się ich dziecko? Nauczy swoje potomstwo obrzydzać jedzenie z jednego naczynia z nami?..
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.