Mój mąż tak bardzo podniósł się w swoich własnych oczach, że postanowił postawić mi warunki, i to jakie! Zagroził mi rozwodem, jeśli nadal będę kontaktować się z moją córką z pierwszego małżeństwa.
Uraziła go, jak widać, swoją szczerą uwagą, że e popisuje się na próżno, ponieważ żyje prawie całkowicie na mój koszt. Jestem głównym żywicielem rodziny, ponieważ mam bardzo dobrą pracę z równie dobrą pensją.
A mój mąż, można powiedzieć, pracuje dla swojej duszy, nie martwiąc się o uzupełnienie rodzinnego budżetu.
Rozumiem, że to wszystko rodzi pytanie “po co ci taki miły mężczyzna”, ale nie musiałam wybierać mężczyzny na zasadzie “musi zostać żywicielem rodziny”.
Zerwałam z pierwszym mężem z powodu jego niewierności, byłam na urlopie macierzyńskim, więc bez wahania spakowałam swoje rzeczy, córkę i zamieszkałam z rodzicami.
Natychmiast pojawiło się pytanie, jak utrzymać siebie i dziecko, aby nie wisieć na szyi mamy i taty. Musiałam dużo pracować, jednocześnie zdobywając dodatkowe wykształcenie.
Rodzice bardzo mi pomagali przy dziecku, więc mogłam poświęcić dużo czasu na pracę. Opłaciło się. Udało mi się dostać dobrą pracę, której się trzymałam.
Wzięłam kredyt hipoteczny, wyprowadziłam się od rodziców i dalej pracowałam. Nie było w ogóle czasu na życie osobiste, zadaniem było zapewnienie córce wszystkiego i to na najwyższym poziomie.
Dwukrotnie zmienialiśmy mieszkania, kupując większe i lepsze, a jedno mieszkanie zostało kupione dla mojej córki, chociaż była jeszcze uczennicą.
Odetchnęłam dopiero, gdy córka skończyła studia i dostała pracę. Stanowczo powiedziała, że poświęciłam jej już całe życie, więc teraz nie weźmie ode mnie ani grosza, tylko wszystko osiągnie sama, tak jak ja.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę w ogóle nie żyłem swoim życiem, mimo że byłem zakochany w swojej pracy, ale chciałem mieć u boku silne męskie ramię.
Znalazłam to ramię dość szybko. Mężczyzna jest trochę starszy ode mnie, również rozwiedziony i ma dorosłe dziecko. Czułam się przy nim komfortowo, mogłabym nawet powiedzieć, że się zakochałam.
Wprowadził się do mnie, pobraliśmy się, wszystko było świetnie przez pięć lat, a potem, niezauważenie, zaczął przejawiać pewnego rodzaju władcze zachowania. Zaczął stawiać warunki i roszczenia, zaczął czepiać się mojej córki, która od czasu do czasu przyjeżdżała w odwiedziny. A powody były najdrobniejsze.
Ostatnio córka przyszła na obiad, była w okolicy i postanowiła wpaść, nie umawialiśmy się wcześniej, ale ja nie widziałam w tym problemu, za to mój mąż tak.
– Co my jesteśmy, fundusz charytatywny, żeby karmić biednych, – zrobił minę.
– Cóż, moja mama was karmi – odpowiedziała moja córka.
Mój mąż zarumienił się, wyskoczył z kuchni, ubrał się i gdzieś pobiegł. Upomniałam córkę za jej chamstwo, przyznając jednak, że to nie ona zaczęła.
Mój mąż wrócił do domu w nocy, milczał i zachowywał się urażony, a rano powiedział, że nie chce słyszeć obelg w swoim domu, więc albo przestanę komunikować się z córką, albo złoży pozew o rozwód.
Zajęło mi trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę, że mówi poważnie. Ale powiedział, że jest poważny jak zawsze, to były jego warunki. Dałam mu dzień na spakowanie rzeczy i złożenie pozwu rozwodowego, co go zaskoczyło.
Rozwodzę się bez żalu, nawet jeśli teraz się wycofa, powiedziałam już swoje. Moja córka ma rację, mój mąż jest darmozjadem, ale z jakiegoś powodu zdecydował, że ma prawo zmieniać prawo.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.