Mój mąż i ja nie mieliśmy dzieci, ciągle powtarzał, że nie o to chodzi w szczęściu. A potem wyznał mi, że jest z inną kobietą i ona spodziewa się dziecka. Bardzo trudno było mi się z tym pogodzić, ale pewnego dnia przyszła do mnie mama i poważnie porozmawiałyśmy

Byłam żoną mojego męża przez 12 lat, a potem się rozwiedliśmy. Myślałam, że żyliśmy dobrze, ale nie mieliśmy dzieci.

Bardzo się tym martwiłam. Mój mąż to zauważył i często mi powtarzał, że mnie kocha i zawsze mnie uspokajał, że szczęście nie polega tylko na tym. Niestety, później okazało się, że się mylił.

Powiedział mi, że jest w związku z inną kobietą i że spodziewają się dziecka. Prosił mnie o zrozumienie tej sytuacji. Wytłumaczył, że dziecko nie może dorastać bez ojca, dlatego musi mnie opuścić.

W zasadzie nie miałam wyboru, musieliśmy się rozstać, choć to było dla mnie bardzo bolesne.

Próbował pozwać mieszkanie, w którym razem mieszkaliśmy, ale mu się nie udało, bo to mieszkanie zostało kupione przez moją matkę przed naszym ślubem. Zanim w ogóle się pobraliśmy. To była jedyna rzecz, jaką jeszcze miałam.

Po rozwodzie byłem przygnębiona, nie miałam energii na nic. Ciągle płakałam i nie wiedziałam, dlaczego w ogóle mam teraz żyć.

Zbliżał się Sylwester, a ja tylko leżałam na kanapie i wpatrywałam się w sufit. Wydawało mi się, że moje życie się skończyło i przede mną nie ma nic dobrego.

Trzydziestego przyjechała do mnie mama. Gdy zobaczyła, jak bardzo cierpię, postanowiła powiedzieć mi prawdę o sobie.

Nic o tym wcześniej nie wiedziałam, ale okazało się, że wiele lat temu moja mama przechodziła przez to samo, co ja teraz. Udało jej się jednak pozbierać, nabrać pozytywnego podejścia i wkrótce potem poznała mojego ojca, a w rezultacie urodziłam się ja.

Moja matka starała się mi przekazać, że najlepsze rzeczy zdarzają się wtedy, gdy się ich nie spodziewasz, nawet jeśli nie masz nadziei.

Nie wiem, jak to się stało, ale te słowa wpłynęły na mnie i po raz pierwszy od dawna wstałam z kanapy i posprzątałam mieszkanie. Potem poszłam do sklepu i kupiłam choinkę. Gdy ją udekorowałam, mój nastrój znacząco się poprawił.

Rankiem trzydziestego pierwszego obudziłam się jako inna osoba – pełna radości i optymizmu. Postanowiłam przygotować sobie uroczysty stół, w końcu nadszedł Nowy Rok.

Stałam w kuchni, przygotowując potrawy noworoczne, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się gości, więc nie miałam pojęcia, kto mógł przyjść.

Otworzyłam drzwi, a tam stał Andrzej, kuzyn mojego byłego męża. Dawno się nie widzieliśmy. W ręku trzymał mandarynki i ciasto.

Wszedł do mieszkania i oznajmił, że wie o naszym rozwodzie i nie zamierza mnie znowu tracić.

Okazało się, że Andrzej od dawna skrycie podkochiwał się we mnie, ale nie umiał przyznać się do swoich uczuć. A kiedy dowiedział się, że mój mąż i ja rozwodzimy się, postanowił, że to jego szansa. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z jego uczuć do mnie, to było dla mnie całkowite zaskoczenie.

Nowy Rok świętowaliśmy razem. Zaraz po świętach złożyliśmy wniosek w urzędzie stanu cywilnego.

Jesteśmy razem od dwóch lat, urodziła nam się córka. Chciałabym podkreślić, że jestem teraz bardzo szczęśliwa!

W końcu moja mama miała rację – życie jest pełne ciekawych i nieprzewidywalnych zdarzeń, niespodzianek i nieoczekiwanych momentów. Dla tych, którzy mogą myśleć, że ich życie dobiegło końca i nie spodziewają się już niczego dobrego, przekazuję to, co powiedziała mi moja mama: cuda przytrafiają się, kiedy przestajesz na nie czekać!

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *