Mama wychowywała nas sama, więc żyliśmy bardzo skromnie. Oczywiście starała się, żeby mnie i mojemu młodszemu bratu niczego nie brakowało, ale z pieniędzmi zawsze było krucho. Kiedy miałam 14 lat, mój ojciec wyjechał za granicę do pracy i już tam został, nie utrzymuje z nikim z nas kontaktu.
Sumiennie się uczyłam, ale nie udało mi się dostać na dzienne studia. Moja mama upierała się, że trzeba mieć wyższe wykształcenie, więc poszłam na prywatną uczelnię, a mama wzięła kredyt, żeby móc opłacić mi studia. Widziałam, że jest jej bardzo ciężko, więc po ukończeniu trzeciego roku przeniosłam się na studia zaoczne i znalazłam sobie pracę. Trudno mi było pogodzić wszystkie obowiązki.
W pracy poznałam Krzyśka. Zaczęliśmy się spotykać, a potem postanowiliśmy wziąć ślub. Mieliśmy mieć skromną uroczystość, ale sukienka, która mi się podobała, była bardzo droga. Nie wiedziałam, co zrobić. Mama powiedziała, że na nasz ślub może dać tylko określoną sumę pieniędzy, nic więcej. Ale ta kwota nie pokryłaby nawet połowy ceny wesela, nie mówiąc już o sukni. Mama była nieugięta, musiała teraz zapłacić za wykształcenie mojego brata i nie chciała ponownie brać pożyczki. Nie wyobrażałam sobie siebie w żadnej innej sukience, więc wzięłam na nią pożyczkę i pracowałam non stop, żeby wystarczyło pieniędzy na uroczystość.
Moja mama ma małe dwupokojowe mieszkanie, a Krzysiek pochodził z innego miasta. Mój mąż nie chciał mieszkać z mamą i moim młodszym bratem, więc przeprowadziliśmy się do wynajętego mieszkania. Oczywiście, finansowo nie było łatwo, ale to jednak osobny kąt. Oboje z Krzyśkiem dużo pracowaliśmy, żeby spłacić wszystkie długi i zacząć odkładać na własne mieszkanie. Mąż był czasem w pracy bez przerwy na dwie zmiany, staraliśmy się za dużo nie wydawać, oszczędzaliśmy na wszystkim, wielu rzeczy sobie odmawialiśmy.
Pewnego wieczoru przyszła do nas moja mama i powiedziała, że przeprowadza się do Norwegii. Zaniemówiłam. Okazało się, że zmarła jej ciotka, która od lat mieszkała w Bergen, a poza moją matką nie miała żadnych innych krewnych. Swój dom i oszczędności zapisała więc mamie, z którą od kilku lat utrzymywała regularny kontakt. Zaproponowałam, żeby sprzedała ten dom w Norwegii i kupiła duży dom w Polsce dla nas wszystkich. Ale mama odpowiedziała, że już skompletowała dokumenty i kupiła bilety. Od zawsze marzyła, żeby odwiedzić inny kraj i nigdy więcej nie będzie takiej okazji. Swoje dwupokojowe mieszkanie zostawiła mojemu młodszemu bratu.
Kiedy zaczęłam mówić, że to niesprawiedliwe, że mama myśli tylko o sobie, to się obraziła. Odpowiedziała, że zadbała o nas najlepiej, jak mogła, a teraz ma prawo żyć dla siebie. Oczywiście rozumiem, że to jest spadek mojej mamy, ale ona przecież widzi, jak ciężko jest nam z mężem, jak dużo pracujemy. Wydawanie wszystkich pieniędzy na siebie jest niesprawiedliwe, ja wciąż jestem jej córką, mimo że jestem dorosła. No, ale nie doszłyśmy w tej sprawie do porozumienia.