Przez pół roku Adam i Marta żyli w szczęśliwym małżeństwie. Ale było jedno “ale”. Tak się zdarzyło, że nie znalazł w sobie siły, by powiedzieć jej o synu. Chłopiec ma teraz sześć lat, ale oni nie utrzymują kontaktu z jego matką, ponieważ od razu po jego urodzeniu Ewa zabrała go za granicę.
Adam początkowo pomagał Ewie, przysyłał jej pieniądze, ale rok temu powiedziała mu, że wyszła za mąż i nie potrzebuje już jego wsparcia. Adam się obraził i przestał wysyłać pieniądze, ani nie interesował się życiem syna.
Teraz jego żona Marta często mówi o dzieciach, chce mieć własne dziecko. Adam nie jest przeciwny, ale coraz częściej myśli o swoim synu. Wczoraj żona zaczęła rozmowę o dzieciach.
- Adam, przestań już brać te głupie tabletki, chcę zaopiekować się małym dzieckiem, spacerować z wózkiem!
- Tak, oczywiście – odpowiedział Adam, myśląc o sobie.
- Nie słuchasz mnie! – oburzyła się Marta. – Co z tobą? Ostatnio jesteś tak obojętny.
- Mam problemy w pracy – odpowiedział obojętnie Adam.
- Dobrze, dobrze – powiedziała Marta patrząc podejrzliwie na męża.
Adam chciałby powiedzieć swojej żonie o synu, ale nie wiedział, jak ona zareaguje. Jest bardzo zazdrosna, mało brakuje, żeby zrobiła awanturę z niczego.
Minęło jeszcze kilka dni. Na jego telefon przyszła wiadomość od nieznajomego numeru: “Adam, muszę z tobą porozmawiać. Ewa.” Po przeczytaniu wiadomości, Adam natychmiast oddzwonił pod podany numer.
- Ewa, tu Adam!
- Dobrze, że od razu oddzwoniłeś! – odpowiedziała była żona – wróciłam, przywiozłam Sashę. Mamy tu pewne problemy, możemy się spotkać, wytłumaczę ci wszystko!
Adam natychmiast się zgodził. W kawiarni, gdzie przybył trzydzieści minut później, zobaczył Ewę i chłopca za stołem. Serce Adama zabiło mocniej.
- Oto on, mój synek – powiedziała, podchodząc do stołu.
Ewa wstała, chłopiec zaciekawiony spojrzał na mężczyznę.
- Cześć, to mój tata! Mama opowiadała mi o tobie – powiedział chłopiec – masz zabawki i tablet?
- Nie, jeszcze nie, ale kupimy – powiedział Adam i pogładził chłopca po głowie.
- No to idę, mamy nocny lot – powiedziała Ewa, wstając. Objęła syna, pocałowała go.
- Bądź grzecznym chłopcem – powiedziała do niego – wkrótce wrócę i przyniosę ci prezent.
- Dobrze – powiedział Sashka, przecierając oczy. Ewa wyszła.
- Nie płacz, Sasz, bo i ja będę płakał – powiedział ojciec synowi.
- Ja nie płaczę! – powiedział chłopiec przez łzy. Gdy Adam wrócił do domu ze swoim synem, żony nie było w domu. Po pół godzinie wróciła z zakupami. Sashka wyszedł jej naprzeciw. Zabrał torby do kuchni. Marta z zdziwieniem spoglądała na chłopca, potem na męża.
- Tata, gdzie mam położyć paczki z cukierkami? – przyszedł chłopiec do korytarza.
- Na razie połóż je na stole – powiedział Adam, patrząc przestraszony na żonę.
- Tata? – zdziwiła się żona, uniosła brwi – to jest twój syn?
- Tak, to mój syn Sashka, ma sześć lat, i przez wszystkie te lata mieszkał z matką w Ameryce, a dzisiaj oddała go mi, ponieważ wyjechała gdzieś w sprawach służbowych.
- Masz syna i milczałeś! – wykrzyknęła Marta.
- Bałem się, że źle to zrozumiesz!
- Ale on ma już sześć lat, to było dawno temu – wyjaśniła żona – bez sensu być zazdrosnym o przeszłość.
- Ach, ty dziwaczko! – Sashka, idźmy umyć ręce, a ja napełnię herbaty z cukierkami! – krzyknęła w kierunku kuchni i poszła za chłopcem. Adam poszedł za nią, ciesząc się, że teraz ma żonę, syna, a wkrótce może mieć kolejne.