Ulice wielkich miast są pełne kontrastów. Współistnieją na nich wady i cnoty, obojętność i współczucie, młodość i starość. Jednak często można zobaczyć bogactwo i biedę obok siebie. Ale jak często ludzie, którzy osiągnęli sukces w życiu, zwracają uwagę na potrzebujących i pomagają im tak bardzo, jak tylko mogą? Z reguły nigdy.
Oczywiście większość bogatych ludzi angażuje się w działalność charytatywną, często dają jałmużnę. Ale ile jest osób, które są w stanie podzielić się własnym obiadem z głodnymi?
Każde większe miasto ma restauracje z dużymi witrynami i werandami. Zazwyczaj odwiedzający są zajęci jedzeniem i piciem, rozmawiając ze sobą i nie patrząc na zewnątrz.
Jednak nie tylko można obserwować wnętrze restauracji z ulicy. Z ulicy można również dostrzec wszystko, co dzieje się w lokalu. I podczas gdy dorośli, których nie stać na odwiedzenie restauracji, przechodzą obok, dzieci są bardziej bezpośrednie. Z zainteresowaniem przyglądają się zarówno osobom siedzącym przy stolikach, jak i jedzeniu podawanemu przez kelnerów.
Jeden z gości zauważył takie dzieci, które przyglądały się z zainteresowaniem jedzeniu w restauracji.
Zauważywszy parę dzieci zainteresowanych jedzeniem, mężczyzna założył, że są głodne. Postanowił pójść za głosem serca i nakarmić dzieci. Uznał, że nawet jeśli dzieci nie są bardzo głodne, to i tak ucieszą się z pysznego jedzenia. Mężczyzna wstał od stołu, wyszedł na zewnątrz, podszedł do dzieci i zaprosił je do swojego stołu.
Chłopiec w wieku około dziesięciu lat i jego młodsza siostra byli zaskoczeni. Siedzenie przy eleganckim stole w pięknej sali samo w sobie było niesamowitym cudem, jednym z najbardziej ekscytujących wydarzeń, jakie można sobie wyobrazić. Oczywiście pyszne jedzenie też miało swoje znaczenie.
Mężczyzna nie narzucał dzieciom wyboru, zaproponował im, by zamówiły, co tylko chcą. Oczy dzieci błyszczały od absolutnego szczęścia, jakby znalazły się w świątecznej bajce, gdzie spotkał je prawdziwy cud.
Choć mężczyzna nie ograniczał dzieciom wyboru jedzenia i był gotów zapłacić każdy, nawet najbardziej “astronomiczny” rachunek, zaniemówił, gdy zobaczył paragon.
Wyciągając portfel, przygotował się do zapłacenia rachunku, ale zamiast kwoty, czek zawierał kilka krótkich zdań. Wynikało z nich, że restauracja nie posiada cennika, który można by wykorzystać do oceny życzliwości i człowieczeństwa.
Administracja lokalu zajęła się rachunkiem, a personel restauracji również życzył życzliwemu człowiekowi powodzenia we wszystkich jego sprawach.
Mężczyzna był wzruszony. Nie mógł sobie nawet wyobrazić, że jego czyn został nie tylko zauważony, ale także miał znaczenie dla kogoś innego, poza dobrze odżywionymi dziećmi i nim samym. Jak się jednak okazało, cały personel pracujący w placówce uznał działania życzliwego mężczyzny za ważne, a pracownicy jednogłośnie postanowili go wesprzeć.
Ta historia mogła wydarzyć się w każdej metropolii, na każdej ulicy i każdy mógł stać się jej bohaterem. Jest pouczająca, bo każe zatrzymać się w biegu i rozejrzeć, czy w pobliżu nie ma kogoś, dla kogo można uczynić prawdziwy cud?
Dobroć i miłosierdzie wcale nie wymagają wielkiego wysiłku, wręcz przeciwnie, są dostępne dla każdego. Nie musisz być bohaterem, aby dokonać czynu, który nigdy nie zostanie zapomniany. Wystarczy, że zauważysz tych wokół siebie i zaangażujesz się.