— Wróżka przepowiedziała, że wkrótce umrzesz! — oznajmiła teściowa złowieszczym tonem.

Nina miotała się w łóżku, kurczowo ściskając to prześcieradło, to brzeg kołdry. W pokoju panowała dusząca cisza, jakby powietrze zamieniło się w gęsty miód, który trzeba było dosłownie połykać. Biegła po niekończącym się ciemnym korytarzu, ale nogi jakby grzęzły w bagnie – każdy ruch był trudny. Za nią ktoś szedł. A raczej ona wiedziała, że to Lidia Stepanowna, jej teściowa. Nie widziała jej twarzy, ale czuła lodowate spojrzenie za plecami.

Rozumiała: jeśli się zatrzyma lub odwróci, nigdy się nie obudzi. Ten sen był zbyt realny, zbyt okrutny.

I nagle nogi przestały jej słuchać. Jakby przyrosły do podłogi.

— Wróżka przepowiedziała, że wkrótce umrzesz! — rozległ się głos teściowej, zimny, złowrogi. Potem rozległ się śmiech – długi, jadowity.

Serce Niny zamarło. Próba krzyku pozostała w środku – głos utknął gdzieś głęboko. Zebrała ostatnie siły i rzuciła się do przodu, pokonując niewidzialną ścianę strachu. Serce waliło tak, że wydawało się, że zaraz wyskoczy z piersi.

I wtedy wszystko zniknęło.

Obudziła się gwałtownie, dławiąc się, z krzykiem rozdzierającym gardło. Fale zimna i gorąca przetaczały się przez jej ciało, mięśnie drżały z napięcia. Księżycowe światło wpadało przez zasłony, oświetlając pokój srebrzystym blaskiem. Siergiej podskoczył do niej, zaniepokojony, dotykając jej ramienia.

— Co się stało? Cała drżysz…

Nina wciąż była roztrzęsiona ze strachu. Wydawało się, że koszmar pozostał w jej głowie, ale jego ślad nie zniknął. Krople potu spływały po skroniach, a skóra pokryła się lepkim chłodem. Patrzyła na męża, jakby był jedynym łącznikiem z rzeczywistością, podczas gdy on przytulał ją do siebie. Dopiero wtedy zrozumiała, że to był tylko sen. Chociaż nadal ciężko jej było oddychać, a chęć ponownego położenia się do łóżka była równa strachowi.

Ale trzeba było odpocząć. Już jutro musiała iść do pracy.

Nie pamiętała, jak zasnęła ponownie. Obudziła ją łaskoczące promienie porannego słońca. Nina zmrużyła oczy. Za oknem świeciło słońce, ale w ciele nadal czuła dreszcze. Głowa była ciężka jak żeliwny ciężar, w gardle czuła drapanie. Kobieta próbowała przegonić resztki nocnego koszmaru, ale one przyczepiały się do umysłu jak pajęczyna.

— Wszystko w porządku? — zapytał Siergiej, gdy tylko weszła do kuchni.

Jej głos był ochrypły, a ruchy niepewne. Ledwo stała na nogach. Przeziębienie? A może to skutki krzyku, który wydobył się z jej piersi w środku nocy?

– Tak, chyba po prostu się rozchorowałam. Nie martw się.

Ledwo skończyła mówić, jak zachwiała się. Ręka sięgnęła oparcia krzesła, inaczej upadłaby. W głowie znów rozległ się ten głos: „Wróżka przepowiedziała – wkrótce umrzesz”.

– Nina, co się dzieje?! – mąż chwycił ją za ramiona. Jego ręce drżały – był równie przerażony jak ona.

W lustrze w korytarzu odbijała się blada twarz z ciemnymi kręgami pod oczami. „To był tylko sen” – powtarzała w myślach.

Więc dlaczego po skórze wciąż biegają ciarki? Dlaczego czuję się, jakbym przeżyła śmierć? Nigdy wcześniej przeziębienie nie przebiegało tak ciężko.

— Cała się gotujesz! Masz najwyraźniej gorączkę, a mówisz, jakbyś miała katar. — Siergiej zmarszczył brwi, pomagając żonie usiąść. — Proszę, weź wodę. Odpocznij, połóż się z powrotem. Przyniosę coś do jedzenia.

— Nie, muszę iść do pracy… Mam ważne spotkanie — próbowała zaprotestować Nina, choć rozumiała, że dzisiaj nie uda jej się tam dotrzeć.

— Jakie spotkanie?! — podniósł głos Siergiej. — Spójrz na siebie! Nie możesz nawet utrzymać kubka.

Nina spuściła wzrok — ręce drżały jej lekko, kubek z wodą wydawał się nie do uniesienia.

— Zadzwonię do twojego szefa — powiedział, biorąc telefon.

— Nie! — krzyknęła ostro. Nagłe napięcie w skroniach sprawiło, że zaczęło jej dzwonić w uszach i poczuła się jeszcze gorzej.

Ale Siergiej nie zamierzał się wycofać. Już wybierał numer.

– Jeden dzień, Nina. Odpocznij dzisiaj, jutro wrócisz. A jeśli odmówisz, zostanę w domu. Będę cię pilnował, żebyś nic nie narobiła.

Nina chciała zaprotestować, powiedzieć, że sama sobie poradzi. Ale doskonale rozumiała, że dzisiaj nie dotrze nawet do metra. Jej ciało było jak wyciśnięta cytryna – bez siły, bez energii. Musiała pogodzić się z decyzją męża.

– Tylko dzisiaj – skinęła słabo głową, przyjmując porażkę.

Siergiej skontaktował się z szefem Niny i wyjaśnił sytuację. Ten chętnie dał jej wolne, zapytał, czy nie potrzebuje czegoś jeszcze, i poprosił, aby poinformowała go, jeśli stan się pogorszy. W pracy wszyscy dobrze traktowali Ninę – była najlepszą pracownicą, ceniono ją za profesjonalizm i cechy ludzkie. Wielu martwiło się nawet bardziej niż o siebie.

Mąż pomógł żonie przyjąć lekarstwa, ostrożnie położył ją do łóżka i okrył kocem. Nie chciał wychodzić, ale rzeczywistość dyktowała swoje warunki: oboje nie mogli sobie pozwolić na utratę wynagrodzenia.

Na progu Siergiej zatrzymał się, odwrócił i długo patrzył na bladą twarz Niny.

— Obiecaj, że zadzwonisz, jeśli będzie gorzej — poprosił, starając się ukryć niepokój.

— Oczywiście — wyszeptała, próbując udawać pewność siebie. — Muszę tylko trochę odpocząć.

Wahał się, ale obowiązki czekały. W końcu był kluczową osobą w ważnym projekcie i nie mógł zostać w domu.

– Przyjadę, jak tylko będę mógł – obiecał Siergiej, w końcu opuszczając mieszkanie.

Nina próbowała zasnąć. Zapadała w niespokojny sen, po czym gwałtownie budziła się, jakby ktoś szeptał jej do ucha słowa z koszmaru: „Wróżka przepowiedziała, że wkrótce umrzesz”…

Dzwonek do drzwi sprawił, że zadrżała. Z trudem podnosząc się, Nina powoli podeszła do wejścia, zajrzała przez wizjer – i serce jej zamarło.

Lidia Stepanowna.

Teściowa stała w tej samej sukience, co w śnie. W rękach trzymała paczkę – rzekomo z troską o chorą synową. Ale to spojrzenie… przenikliwe, jakby wiedziało, że ona jest już przy drzwiach. Coś lodowatego przebiegło po skórze, jakby w pokoju zrobiło się chłodniej.

— Nina, otwórz, wiem, że jesteś w domu — rozległ się głos teściowej, zbyt łagodny, zbyt słodki. — Przyniosłam dżem malinowy, bardzo pomaga na przeziębienie.

Kobieta wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi. To był tylko sen. Fałszywy strach. Tak, Lidia Stepanowna nigdy nie lubiła swojej synowej, uważała, że syn pospieszył się z małżeństwem, ale żeby wyrządzić krzywdę? Nie, to absurd. Pewnie to tylko zbieg okoliczności.

— Dzień dobry. Nie spodziewałam się pani — powiedziała Nina, z trudem dobierając słowa.

— Sierż powiedział, że zachorowałaś i poprosił, żebym sprawdziła, czy wszystko w porządku. Przyniosłam domowy dżem. Najlepszy środek na przeziębienie.

Lidia Stepanowna postawiła torbę na komodę i oceniająco spojrzała na Ninę.

— Wyglądasz naprawdę źle. Mówiłam synowi, że za wcześnie się ożenił. A teraz sama się wyczerpałaś.

Tak, Lidia Stepanowna zawsze była przeciwna ich małżeństwu. Marzyła, żeby syn jak najdłużej pozostał z nią, żeby pieniądze szły na jej potrzeby, a uwaga – wyłącznie na nią. Kobieta uważała, że oddała mu całe życie i zasługuje na wdzięczność. Ale zamiast tego on wybrał inną kobietę.

— Po prostu się przemęczyłam. Jutro będzie lepiej — uśmiechnęła się słabo Nina, starając się być uprzejma.

— Przemęczyłaś się… — powtórzyła teściowa z drwiną. — Oczywiście, bo tak bardzo chcesz być idealną żoną, żeby syn rzadziej wspominał o matce. I tak się wyczerpałaś.

Każde słowo bolało jak nóż. Nina nigdy nie chciała odciągnąć Siergieja od matki. Wręcz przeciwnie – ciągle wysyłała go, żeby ją odwiedził, namawiała do pogodzenia się po kłótniach. Ale Lidia Stepanowna o tym nie wiedziała. Albo nie chciała wiedzieć.

— Odpoczywaj — powiedziała w końcu, kierując się do drzwi. — Cieszę się, że żyjesz i jesteś prawie zdrowa. Śpij spokojnie, Nino.

Trzask zamykanych drzwi wydawał się głośniejszy niż zwykle. W pokoju zrobiło się zimno. Nina oparła się o ścianę, czując, jak nogi uginają się pod nią.

„To tylko nerwy. Ona zawsze tak na mnie działa. To wszystko wymysł mojego strachu. To był tylko sen”.

Ale wieczorem ból głowy nasilił się, gardło piekło tak, jakby ktoś nasypał do niego piasek.

Siergiej był wyraźnie zaniepokojony. Chciał wezwać lekarza, ale Nina mu zabroniła, zapewniając, że jutro na pewno poczuje się lepiej. Mężczyzna, widząc, że nie ma poprawy, ponownie zadzwonił do szefa żony i poinformował, że jutro nie będzie mogła wyjść do pracy.

Noc była ciężka. Nina przewracała się w łóżku, zapadając w niespokojny sen, a potem nagle budząc się z zawrotami głowy i mdłościami. A rano było jeszcze gorzej. Gdy tylko Siergiej wyszedł do pracy, Nina próbowała wstać, ale nie była w stanie. Ciało jakby odmówiło jej posłuszeństwa: mięśnie nie reagowały, głowa pękała, w uszach rozbrzmiewał nieznośny dzwon. Przed oczami tańczyły czarne plamy, oddech stał się płytki, jakby ktoś niewidzialny kontrolował jego rytm.

Starając się nie panikować, Nina powtarzała sobie, że to tylko niedyspozycja, która minie. Z trudem dotarła do okna, otworzyła je, wpuszczając chłodne poranne powietrze, i wróciła do łóżka, mając nadzieję, że trochę do siebie wróci.

Po południu odwiedziła ją Warwara – bliska przyjaciółka i koleżanka z pracy. Urodziła się w rodzinie, w której magia była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Od dzieciństwa Waria obserwowała swoją babcię, która praktykowała starożytne rytuały, i sama nauczyła się kilku rzeczy. Już kilka minut po wejściu do mieszkania zrozumiała, że z przyjaciółką dzieje się coś poważnego. Chociaż Nina nigdy nie wierzyła w siły pozaziemskie, po koszmarnym śnie strach okazał się silniejszy od sceptycyzmu. Zgodziła się więc spotkać z babcią Warji.

Nie tracąc czasu, Warwara pojechała po babcię i wkrótce wróciła razem z nią.

Ledwie przekroczyła próg, Wasilisa Archipowna westchnęła głęboko i potrząsnęła głową:

— Zgromadziło się tu dużo ciemnej energii. Ona cię przytłacza, pozbawia sił, utrudnia oddychanie. To nie jest zwykła choroba — ktoś cię zaklął.

Starsza kobieta wyjęła z torby pęczek suszonych ziół, skropiła je olejkami o korzennym, niemal leczniczym zapachu i powoli przeszła po pokojach, szepcząc coś pod nosem. Pęczek położyła na stoliku obok Niny. Następnie sprawdziła puls i kazała Warze przygotować wywar według starego przepisu. Nina, pomimo goryczy napoju, wypiła wszystko do ostatniej kropli.

— Moje dziecko, źle się sprawy mają — powiedziała Wasilisa Archipowna. — Na ciebie spadła potężna klątwa śmierci. Żniwiarz już czeka na ciebie u progu. Ale nie pozwolimy mu cię zabrać. Zastanów się dobrze — czy ostatnio otrzymałaś jakieś dziwne prezenty?

Nina długo zastanawiała się, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nagle przypomniała sobie, że tydzień temu Lidia Stepanowna podarowała jej stary grzebień z drogocennymi kamieniami. Od tego dnia zaczęły ją dręczyć bóle głowy, stan się pogarszał… Ale ona wszystko zrzucała na zmęczenie.

Poprosiwszy Warję, aby przyniosła szkatułkę z biżuterią, Nina wyjęła grzebień. Gdy tylko Wasilisa Archipowna wzięła go do ręki, gwałtownie cofnęła dłoń, jakby się poparzyła. Centralny kamień pękł, a z niego wypadła mała zawiniątko – włosy splecione igłą.

— Spal to ze specjalnymi ziołami — powiedziała czarownica. — A choroba odejdzie. To, co zostało skierowane przeciwko tobie, wróci do tego, kto to wysłał.

Przekazała Ninie mieszankę ziół i stanowczo poradziła, aby nie zwlekała. Nie było trudno domyślić się, kto postanowił skrzywdzić Ninę. Kobieta nie pragnęła zemsty, ale nie mogła dłużej cierpieć. Paląc „amulet” na spodeczku, Nina w myślach wybaczyła Lidii Stepanownej. Nie chciała, aby zło spotkało się ze złem.

Kilka godzin później Nina poczuła się znacznie lepiej. Jakby ktoś niewidzialny zdjął z niej ciężar. Teraz znała prawdę – to wszystko nie była choroba, ale prawdziwa magia, w której istnienie wcześniej nie wierzyła.

Kiedy wieczorem wrócił do domu Siergiej, ucieszył się, widząc żonę zdrową. Nina postanowiła nie mówić mu całej prawdy – nie chciała nastawić męża przeciwko matce. Ale tej samej nocy zadzwoniła do niej sąsiadka Lidii Stepanowna i poinformowała, że kobieta została pilnie hospitalizowana – miała gwałtowny atak, lekarze nie potrafili ustalić przyczyny.

Już następnego dnia Nina wyznała Sergejowi wszystko. Był wstrząśnięty, ale nie zaskoczony. Od dzieciństwa pamiętał, jak matka zabierała go do różnych znachorek, trzymała w domu dziwne amulety i wymagała noszenia talizmanów. Sergej starał się uspokoić żonę, zapewniając ją, że nie jest w niczym winna. Jeśli matka naprawdę postanowiła komuś wyrządzić krzywdę, musiała być gotowa na konsekwencje.

Lidia Stepanowna przeżyła, ale jej stan zdrowia znacznie się pogorszył. Kobieta wymagała stałej opieki i została przeniesiona do domu dla inwalidów. Nina przyjechała do niej, aby powiedzieć, że nie żywi urazy.

— Żal mi, że tak się stało — powiedziała. — Nie chciałam, żeby coś takiego spotkało was. Wybaczam wam. Mam nadzieję, że będziecie mogli zacząć wszystko od nowa.

Od tego dnia Nina podjęła decyzję: nigdy więcej nie przyjmować prezentów od osób, które mogą kryć za nimi nie najlepsze intencje. Kontynuowała swoje życie, nie pozwalając złu wkroczyć do swojego serca. Wdzięczna Warwarze i swojej babci za uratowanie życia, Nina czuła, że otrzymała drugą szansę. I zamierzała ją mądrze wykorzystać – przeżyć swoje życie godnie i z miłością.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *