Moja teściowa zawsze uważa, że wie i robi wszystko lepiej niż ja, żona jej syna. Niestety, musieliśmy zostawić nasze dziecko pod jej opieką na kilka dni. Przekazałam jej dokładne instrukcje dotyczące opieki nad dzieckiem, aby jego codzienny rytm życia nie został zaburzony.
Nie przesadzam, mówiąc że napisałam instrukcje na czterech arkuszach A4. Podzielone były na instrukcje dotyczące karmienia, zabaw, spacerów, snu i higieny. Opisałam wszystko, od wyboru kompotu do zakładania skarpetek na noc. Zaznaczyłam wyraźnie, że w żadnym wypadku nie powinna mu podawać jednej rzeczy, nawet pod groźbą użycia broni.
Dodatkowo, rozszyfrowałam wszystkie słowa i dźwięki, jakie używa nasz syn, aby dziadkowie mogli go zrozumieć. To może brzmieć dziwnie, ale wiesz jak to jest, kiedy zostawiasz dziecko z kimś innym.
Nadszedł dzień X. Przekazaliśmy dziecko, instrukcje oraz ubranko świąteczne teściowej. Prawdopodobnie od razu po naszym wyjściu, teściowa zaczęła bawić się z dzieckiem. Co stało się z instrukcjami? Być może trafiły do najdalszej szuflady, tak jak to bywa z instrukcjami do sprzętu AGD.
Przez cały czas, kiedy naszego syna nie było w domu, biegał po mieszkaniu, a teściowa krzyczała: “Nie idź tam, bo spadniesz! Nie wspinaj się, nie możesz tam iść! Co Ty tutaj robisz?”. Nie pozwalała mu odejść od stołu, myśląc, że może już jeść to, co jemy my. Tak wychowywała swoje dzieci i nie stało się z nimi nic złego.
Co mnie jednak najbardziej złościło, to fakt, że nasz syn w ogóle nie spał w ciągu dnia. W ciągu tych 4 dni cały rytm, który zbudowaliśmy przez ostatnie miesiące, wyleciał przez okno razem z instrukcjami.
Po powrocie do domu musiałam zacząć wszystko od nowa. Dzięki wielkie, teściowo!