Kiedy Andrzej usłyszał plotkę, że jego była żona ponownie wychodzi za mąż, nie uwierzył.
“To nie może być prawda, – pomyślał. – Czy ktoś na poważnie chce ożenić z nią? Nie wierzę w to. Przecież zostawiłem ją z niczym. Do tego jeszcze dwójka dzieci. Kto mógłby zrobić coś takiego?”
Andrzej postanowił dowiedzieć się wszystkich szczegółów. I okazało się, że jego była żona nie tylko planowała ponownie wyjść za mąż. Stała się również bogata.
Andrzej zrozumiał i postanowił natychmiast oddzwonić do byłej żony.
– Jak się masz? – zapytał surowo Andrzej, gdy usłyszał w słuchawce głos byłej żony.
Nie rozmawiali od ponad trzech lat. Ale Maria natychmiast rozpoznała głos byłego męża.
– O czym ty mówisz? – nie zrozumiała Maria.
– Nie udawaj! Wiesz dokładnie, o czym mówię.
“Maria nie może wiedzieć, że wiem o jej dwóch mieszkaniach. I o jej kilku sklepach – pomyślał Andrzej – i o jej wiejskiej posiadłości. O dwóch samochodach też nic nie wiem”.
– Nie rozumiem – odpowiedziała Maria.
– Może potrzebujesz pomocy? Może masz problemy? Potrzebujesz przyjaciela, który cię wesprze?
– Nic mi nie jest. Nie potrzebuję żadnej pomocy.
– Jak twoje zdrowie? Nie jesteś chora?
– Nie jestem chora.
– Bardzo się cieszę.
Andrzej myślał o tym, jak wspaniałe mogłoby być jego życie, gdyby ponownie ożenił się z Marią.
– Skończyłeś? – zapytała Maria.
– Co? – Andrzej odpowiedział, budząc się ze swoich myśli, i kontynuował. – “Nie. Nie skończyłem. Musimy się spotkać. Im szybciej, tym lepiej. Mam ci coś do powiedzenia. Coś bardzo ważnego. Coś, czego nie mówi się przez telefon.
– Na pewno musimy się zobaczyć?
– Nie zapominaj, że jestem ojcem dwójki twoich dzieci. Zupełnie zapomniałem. Co u nich?
– Też mają się dobrze. Dorastają.
– Dorastają bez ojca! – wyjaśnił Andrzej. – A nasz najstarszy niedawno skończył siedem lat. Jeśli pamiętasz, oczywiście. A najmłodszy ma pięć. Mam nadzieję, że nie będziesz twierdzić, że chłopcy w tym wieku potrzebują ojca, który będzie z nimi cały czas?
– Po raz pierwszy od rozwodu zapytałeś, jak sobie radzą.
– Mam nadzieję, że dobrze się nimi opiekujesz. Ponieważ, Mario, chcę, żeby moje dzieci nie miały żadnych potrzeb.
– Oni niczego nie potrzebują.
– Jesteś pewna? Upewnię się, Mario. Znasz mnie.
– Tak, znam. A wszystko dzięki dwóm tysiącom złotych, które dostają od ciebie co miesiąc w ramach alimentów.
– Cóż, dzięki Bogu.
Andrzej zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie przekonać Marii przez telefon.
“Ona musi zobaczyć moje oczy” – pomyślał – “tylko wtedy to zadziała. Zmieniam temat. Wracam do dzieci. Czy najstarszy naprawdę ma już siedem lat? Jak ten czas szybko leci. Pamiętam, jak namawiałem ją, żeby się go pozbyła. Nie zgodziła się. Przecież wtedy wszystko mogło być inaczej. Ale… Co się odwlecze, to nie uciecze.
Jakże byliśmy wtedy młodzi. Jak teraz pamiętam, miałem dwadzieścia lat, a ona dziewiętnaście. Spacerowaliśmy wzdłuż nabrzeża. Młodość, młodość… Jestem jednak rozkojarzony. O czym rozmawialiśmy? O dzieciach.”
– Więc dzieci mają się dobrze?
– Wszystko jest w porządku. Najstarszy kończy już pierwszą klasę.
– Powiedziałaś, że kończy pierwszą klasę, Mario, a ja przypomniałam sobie swój pierwszy dzień w szkole.
– Co? Maria nie zrozumiała. – Co pamiętasz?
– Mówię, że bardzo się cieszę z dzieci, Mario. Ponieważ kiedy byłem w ich wieku, nie miałem nawet tego. Mój ojciec nigdy nie opuścił mojej matki. Wciąż z nią jest. Dlatego nie płacił alimentów. Nigdy w ogóle nie pracował i żyje na jej utrzymaniu. Cieszę się, że moim dzieciom żyje się lepiej niż mnie. Mogę zobaczyć, jak mieszkają?
Maria podała Andrzejowi adres.
“Zobaczy mnie i jej dawne uczucia do mnie znów wybuchną, myślał, jadąc taksówką, – tylko że wybuchną z nową, jeszcze większą siłą. Nie mogą nie wybuchnąć. Przez te trzy lata, odkąd się widzieliśmy, stałem się prawdziwym mężczyzną!”
– Dobrze wyglądasz – powiedziała Maria, wpuszczając Andrzeja do mieszkania – niewiele się zmieniłeś?
– Jak możesz mówić, że się nie zmieniłeś, skoro zmieniłem się tak bardzo? Stałem się bardziej dojrzały. Tu i ówdzie pojawiły się nawet siwe włosy.
Maria uśmiechnęła się.
– Nie zmieniłeś się”, powiedziała. – Jesteś taki sam.
– Nie przyszedłem się kłócić – powiedział Andrzej.
– Wiem, że przyjechałeś, aby zobaczyć warunki, w jakich żyją twoje dzieci. Spójrz – powiedziała Maria, chodząc po mieszkaniu.
Andrzej chodził po mieszkaniu.
– Tak nie można, Mario” – powiedział, gdy przeszedł przez całe mieszkanie (o powierzchni sto metrów kwadratowych) i zajrzał do każdego kąta. To musi być szkodliwe dla układu nerwowego moich synów. Każdy z nich ma swój własny pokój!
– Czy to źle?
– Co o tym myślisz?
– Nie wiem.
– Ale ja wiem. Chodźmy do kuchni, napijmy się kawy. Muszę się trochę uspokoić, jestem teraz zbyt podekscytowany.
Poszli do kuchni, a Maria zaczęła parzyć kawę.
– Ile kosztuje ten ekspres do kawy? – zapytał Andrzej.
Maria podała mu cenę, na co Andrzej zbladł.
– Wydawać takie pieniądze na drobiazgi. Rozumiem, że nie myślisz o sobie,. ale czy nie powinnaś pomyśleć o naszych dzieciach, Mario?
– Czego ty chcesz?
– Wyjdź za mnie. Widzę, że mnie kochasz, widzę to w twoich oczach. Może o tym nie wiesz, Mario, ale twoje oczy nigdy nie potrafiły kłamać. Pamiętasz piosenkę… Twoje zielone oczy…
– Faktem jest, że pewien mężczyzna już mi to zaproponował. Ma na imię Adam.
– I co z tego? Odrzuć go. Powiedz mu, że kochasz kogoś innego.
– Problem w tym, że ja go kocham.
– Kochasz?
– Kocham.
– Nie wierzę ci. Nie wierzę w żadne twoje słowo. A co na to Adam?
– On też mnie kocha.
– Sam ci to powiedział?
-Tak.
– A ty mu wierzysz?
– Wierzę. A dlaczego miałabym mu nie wierzyć?
– Bo on cię nie kocha, Mario! – wykrzyknął Andrzej, rozglądając się dookoła. On kocha twój ekspres do kawy. Nie rozumiesz? On nie chce ciebie, on chce twojego mieszkania, gdzie każde dziecko ma swój pokój. To właśnie kocha. Nie ciebie. Myślisz, że będzie dobrym ojcem dla moich chłopców?
– Myślę, że tak.
– Ha, ha, ha. Ale zaraz po ślubie wyśle ich gdzieś daleko.
– Gdzie?
– Do szkoły z internatem dla dzieci!
– Tak myślisz?
– Nie ma się nad czym zastanawiać. Tak właśnie będzie. A swoje dzieci zobaczysz dopiero wtedy, gdy… Podczas wakacji. A potem… Jeśli przyjadą. Albo mogą nie przyjechać.
– Dlaczego?
– Dlaczego? Bo to nie jest takie proste. To nie jest takie proste, jak ci się wydaje, Mario. A Adam prawdopodobnie się tym zajmie. Zrobi wszystko.
– On taki nie jest.
– Kto taki nie jest? – wykrzyknął Andrzej. Nie znasz się na mężczyznach. Pokaż mi jego zdjęcie.
Maria pokazała zdjęcie swojego przyszłego męża.
– No proszę. A ty mówisz, że on taki nie jest. Jest. Widać to po jego twarzy. Wyśle nasze dzieci do Londynu – to załatwione. I będzie cię zwodził. A kiedy nie będzie cię w domu, sprowadzi tu różnych ludzi.
– Czy naprawdę tak będzie?
– Tak, będzie. Uwierz mi. Już wiem, Mario.
– Więc co mam zrobić?
– Masz jeden wybór. Musisz za mnie wyjść. Nie ma innego wyjścia.
– Skoro nie ma innego wyjścia, to się zgadzam.
– Mówisz poważnie?
– Mówię poważnie.
– Nie żartujesz?
– Spójrz mi w oczy. Sam powiedziałeś, że cię nie zwiodą.
Przez chwilę oboje patrzyli sobie w oczy.
– Kiedy? – zapytał Andrzej, gdy zorientował się, że oczy Marii nie kłamią.
“Przynajmniej dzisiaj.
– Możemy to zrobić dzisiaj.
– Po co zwlekać?
– To pobiegnę do urzędu stanu cywilnego. “Załatwiać?
– Proszę bardzo.
– A jeśli załatwię to dzisiaj? Mogę to zrobić. Znasz mnie.
– Podpiszemy dzisiaj.
– Powiem, że spodziewasz się dziecka.
– Zgadza się. Zwłaszcza, że naprawdę jestem w ciąży.
– Jak długo jesteś w ciąży?
– Już miesiąc.
“Miesiąc to nic takiego – pomyślał Andrzej – Naprawimy to. Jak już zostanie moją żoną”.
– Bardzo dobrze. Pobiegłem coś załatwić. Daj mi swój paszport.
– Możesz się bez niego obejść. Po co ci on? Przygotuj umowę i zadzwoń do mnie. Będę tam.
– Nie zapomnij paszportu.
– Nie zapomnę.
Dopiero gdy Andrzej wybiegł z budynku, zorientował się, że jest wieczór i wszystkie urzędy stanu cywilnego są zamknięte. Zadzwonił do Marii.
– Nie martw się, – odpowiedziała Maria, – jutro wszystko załatwisz. Potem zadzwoń do mnie, a ja przyjadę.
– Mario. Nie oszukuj mnie!
– Nie będę. Chcę, żeby ślub był jutro.
Ale Andrzej nie mógł zorganizować go jutro. Umówił się na pojutrze. Ale było już za późno. Dzień wcześniej Maria poślubiła Adama zgodnie z planem. Pojechała z nim i dziećmi na długi miesiąc miodowy.
To nie ze złości, że Maria nie powiedziała Andrzejowi, że wyszła za Adama. Nie. Po prostu zapomniała o Andrzeju i rozmowie z nim tamtego dnia. W ogóle nie brała na poważnie jego i jego słów o ich ponownym małżeństwie. Była pewna, że oboje żartują.
Ale Andrzej nie żartował. Czekał na Marię o wyznaczonej godzinie. Miał nadzieję i wierzył do końca, że ona przyjedzie. Dzwonił do niej co minutę. Ale telefon nie odpowiadał.
Dopiero gdy Maria i Adam wrócili do domu, Andrzejowi udało się do niej dodzwonić. A kiedy się dowiedział, był bardzo rozczarowany.
– I jeśli myślisz, Mario – powiedział przez telefon – że po tym wszystkim zapomnę o wszystkim i ci wybaczę, to… Mylisz się. Takich rzeczy się nie wybacza. A ty nie zapominasz.
Ale tydzień później Andrzej zadzwonił do Marii i powiedział, że o wszystkim zapomniał, wybaczył jej i dał kolejną szansę. Opowiedział jej szczegółowo, jak wszystko naprawić i co musi zrobić, żeby do siebie wrócili.
Maria oczywiście podziękowała mu w zamian i powiedziała, że skorzysta z jego oferty i zrobi wszystko, co możliwe i niemożliwe, aby wszystko naprawić. Ale co miała powiedzieć, skoro miała dobre poczucie humoru i nie traktowała jego słów poważnie? Była pewna, że znów tylko żartował.
Ale poczucie humoru Andrzeja nie było aż tak dobre. I znów uwierzył byłej żonie. I znów czeka.
“Po czymś takim nie można ufać kobietom!” powie ktoś ze smutnym westchnieniem, kto też ma kiepskie poczucie humoru.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.